0
Patrzę Na Plac 4 listopada 2015 12:12

Nasz tegoroczny pobyt w Brugii miał potrwać prawie 3 dni. W związku z tym uznaliśmy, że miło byłoby zobaczyć coś więcej niż tylko Brugię. Wybór padł na nadmorską Ostendę (Oostende).



Bilety kolejowe kupiliśmy jeszcze w Polsce, przez internet. Dla dwóch osób w obie strony to koszt 10 euro. A podróż w jedną stronę trwa ok. 15 minut. Pierwsze wrażenia po wyjściu z pociągu są dobre. Ładny budynek dworca, katedra. No i oczywiście obłędna wręcz ilość rowerów w wypożyczalni.



Kierujemy się w stronę miasta. W stronę morza, promenady, która, jak nas zapewniano jest piękna i ma wyjątkowy klimat. Taką mamy przynajmniej nadzieję. Po drodze mijamy niezliczoną wręcz ilość budek z jedzeniem, które to oferują niezliczoną wręcz ilość stworzeń wyłowionych z morza.



Wreszcie zbliżamy się coraz bardziej do morza i plaży. Niestety wrażenia są coraz mniej przyjemne. Masa betonu, pokraczne, gigantyczne coś w kolorze pomarańczowym po czym wspinają się dzieci i nastolatkowie. Mega pomnik na myśl przywodzący architektoniczne dzieła epoki socjalizmu w Polsce przedstawiające budowniczych stolicy, czy też bohaterskich żołnierzy radzieckich. Przy promenadzie dochodzimy do wniosku, że jej wyjątkowy klimat jest powodowany głównie ścianą wstrętnych klocków, jeden obok drugiego i rzadko który poniżej siedmiu pięter. Przyglądamy się plaży. Jest gigantyczna, dopiero po jakimś czasie wpadamy na to, że plaża może i jest wielka, ale rozmiar, który prezentuje tego dnia wynika także z odpływu. więcej... http://www.patrzenaplac.pl/ostenda-pierwszy-raz-nad-morzem-polnocnym/#








Dodaj Komentarz